piątek, 27 maja 2011

B o g a c i  i  Ż e b r a c y

Ewangelia Łukasza 16, 19-30


Był człowiek bogaty...

  Bogactwo! Świat oferuje tak wiele. Piękne kosztowne tkaniny, przepych. Katalogi żądające uwagi naszych oczu czarują luksusem pieszczącym wszystkie nasze zmysły. Piękne domy, samochody; obszerne wygodne sypialnie, baseny, łazienki,
pokoje pełne światła są dla ciebie!
Zasługujesz na to!
Oddaj swoje siły, serce, talent, całego siebie dla zdobycia splendoru, sławy, pieniędzy - tego wszystkiego czego dusza zapragnie. A potem ucztuj, spijaj nektar i rozkoszuj się ambrozją blichtru. Wszystkie zabawki świata będą napawać cię nieprzerwaną radością i uznaniem w oczach wszystkich... naprawdę wszystkich. Nie będziesz brudził rąk tym co niskie, gdyż zniknie ono z zasięgu twojego wzroku. Ty będziesz patrzył wysoko, będziesz tym zacnym i cenionym, będziesz w gronie zacnych i cenionych... bogatych. Nie będziesz zniżał oczu na to co pełza pod twymi nogami... nie... ty będziesz unosił się nad pełznącymi w prochu codzienności. Twój świat będzie światem bogów. Lecz czy twój nektar da ci naprawdę nieśmiertelność, a ambrozja napełni twoje ciało rozkoszą na wieki?


Był też pewien żebrak...

   Przy śmietnikach zbierają się przegrani, niedouczeni, godni pogardy, gdyż ich ograniczony niski stan nie daje im prawa wejścia w grono wspaniałych, bogatych ludzi, którzy wiedzą jak chłonąć pełną piersią z dobrodziejstw świata. U wrót przybytków nieustannego pasma korzystania i radości leżą owrzodzeni żebracy, łachmany ludzkie. Biedacy, tkwiący na miliardach wysp nędzy, dziwiący się na widok otaczającego ich oceanu bogactwa. Tkwią na swych wyspach, gdyż przepływające luksusowe statki totalnie pieszczą potrzeby swych pasażerów. Żaden z nich nie potrafi zniżyć oczu i siebie... jest całkowicie zaspokojony.
Żebracy znajdujący przyjaciół wśród bezdomnych psów, które wyczuwają ich zapach rozpaczy.


I stało się, że umarł żebrak...
Umarł też bogacz i został pochowany...


Żebrak zaznał końca cierpienia.
Bogacz doświadczył końca rozkoszy.

   Czas trwania cierpienia u jednych i czas trwania rozkoszy u drugich zdaje się nigdy nie skończyć, lecz oto nagle dobiega kresu, dramatycznie kurczy się w jednej chwili. Wydarzenia minione okazują się być chwilą, mgnieniem, nieuchwytnym wspomnieniem.

Bóg ostatecznie odsłania siebie przed jednymi i drugimi. Oczekuje z darem wieczności.

   Bogacz stracił wszystko co miał, pozostała mu wieczna rozpacz. Jego serce i ciało może czerpać radość i rozkosz tylko... tylko z nektaru i ambrozji, których dostarczał mu władca tego świata. Został pochowany w prochu z którego czerpał radość. Nie zostało nic... wieczna, straszna, niewyobrażalna rozpacz.

   Żebrak opuścił świat, miejsce jego rozpaczy, kaźni. Opuścił świat uwalniając się od niego. Rozsypały się kraty trzymające go w więzieniu wiele lat. Wolność wieczności stoi przed nim otworem, nieustanna radość, rozkosz bez końca, błogość niewyobrażalna, nieśmiertelna.

Czy ktoś powie, że Bóg jest niesprawiedliwy?



(19) A był pewien człowiek bogaty, który się przyodziewał w szkarłatne szaty i kosztowne tkaniny i co dzień wystawnie ucztował. 
(20) Był też pewien żebrak, imieniem Łazarz, który leżał u jego wrót owrzodziały. 
(21) I pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza, a tymczasem psy przychodziły i lizały jego rany. 
(22) I stało się, że umarł żebrak, i zanieśli go aniołowie na łono Abrahamowe; umarł też bogacz i został pochowany. 
(23) A gdy w krainie umarłych cierpiał męki i podniósł oczy swoje, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. 
(24) Wtedy zawołał i rzekł: Ojcze Abrahamie, zmiłuj się nade mną i poślij Łazarza, aby umoczył koniec palca swego w wodzie i ochłodził mi język, bo męki cierpię w tym płomieniu. 
(25) Abraham zaś rzekł: Synu, pomnij, że dobro swoje otrzymałeś za swego życia, podobnie jak Łazarz zło; teraz on tutaj doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. 
(26) I poza tym wszystkim między nami a wami rozciąga się wielka przepaść, aby ci, którzy chcą stąd do was przejść, nie mogli, ani też stamtąd do nas nie mogli się przeprawić. 
(27) I rzekł: Proszę cię więc, ojcze, abyś go posłał do domu ojca mego. 
(28) Mam bowiem pięciu braci, niechaj złoży świadectwo wobec nich, aby i inni nie przyszli na to miejsce męki. 
(29) Rzekł mu Abraham: Mają Mojżesza i proroków, niechże ich słuchają. 
(30) A on rzekł: Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się. 
(31) I odrzekł mu: Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą. 

Ewangelia, która zbawia każdego człowieka  
1 Koryntian 15,1-11

 (1) A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem, którą też przyjęliście i w której trwacie, 
(2) i przez którą zbawieni jesteście, jeśli ją tylko zachowujecie tak, jak wam ją zwiastowałem, chyba że nadaremnie uwierzyliście. (3) Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism 
(4) i że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism, 
(5) i że ukazał się Kefasowi, potem dwunastu; 
(6) potem ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz, z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli; 
(7) potem ukazał się Jakubowi, następnie wszystkim apostołom; (8) a w końcu po wszystkich ukazał się i mnie jako poronionemu płodowi. 
(9) Ja bowiem jestem najmniejszym z apostołów i nie jestem godzien nazywać się apostołem, gdyż prześladowałem Kościół Boży. 
(10) Ale z łaski Boga jestem tym, czym jestem, a łaska jego okazana mi nie była daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz łaska Boża, która jest ze mną. (11) Czy więc ja, czy oni, to samo opowiadamy, i tak uwierzyliście.

1 Koryntian 1, 18-31 i 2, 1-16

(18) Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą. 
(19) Napisano bowiem: Wniwecz obrócę mądrość mądrych, a roztropność roztropnych odrzucę. 
(20) Gdzie jest mądry? Gdzie uczony? Gdzie badacz wieku tego? Czyż Bóg nie obrócił w głupstwo mądrości świata? 
(21) Skoro bowiem świat przez mądrość swoją nie poznał Boga w jego Bożej mądrości, przeto upodobało się Bogu zbawić wierzących przez głupie zwiastowanie. 
(22) Podczas gdy Żydzi znaków się domagają, a Grecy mądrości poszukują, 
(23) my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie zgorszenie, a dla pogan głupstwo, 
(24) natomiast dla powołanych - i Żydów, i Greków, zwiastujemy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą. 
(25) Bo głupstwo Boże jest mędrsze niż ludzie, a słabość Boża mocniejsza niż ludzie. 
(26) Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, 
(27) ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, 
(28) i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, (29) aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. (30) Ale wy dzięki niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem, 
(31) aby, jak napisano: Kto się chlubi, w Panu się chlubił. 

(1) Również ja, gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. (2) Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego. 
(3) I przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze, (4) a mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, 
(5) aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. 
(6) My tedy głosimy mądrość wśród doskonałych, lecz nie mądrość tego świata ani władców tego świata, którzy giną; 
(7) ale głosimy mądrość Bożą tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, 
(8) której żaden z władców tego świata nie poznał, bo gdyby poznali, nie byliby Pana chwały ukrzyżowali. 
(9) Głosimy tedy, jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. 
(10) Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże. 
(11) Bo któż z ludzi wie, kim jest człowiek, prócz ducha ludzkiego, który w nim jest? Tak samo kim jest Bóg, nikt nie poznał, tylko Duch Boży. 
(12) A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył. 
(13) Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch, przykładając do duchowych rzeczy duchową miarę. 
(14) Ale człowiek zmysłowy nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać. 
(15) Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, sam zaś nie podlega niczyjemu osądowi. 
(16) Bo któż poznał myśl Pana? Któż może go pouczać? Ale my jesteśmy myśli Chrystusowej.

niedziela, 15 maja 2011

HUPOMONE -WIĘCEJ NIŻ CIEPRPLIWOŚĆ

Hupomone gr. - tłumaczone jako cieprliwość lub wytrwałość ma o wiele szersze znaczenie
  • wytrwałość w wysiłku, który trzeba ponosić wbrew własnej woli
  • wytrwałość w znoszeniu ciężkiego zmartwienia, w szoku walki, w obliczu nadchodzącej śmierci
  • wyraża zdolność rośliny do życia w trudnych i niekorzystnych warunkach.

W Nowym Testamencie występuje łącznie ze słowem „ucisk” (Rzym. 5,3) – „ucisk wywołuje hupomone”
Inne miejsca to: 2 Kor. 6,4; 2 Tes. 1,4; Obj. 1,9; 3,10; 13,10.
Występuje w powiązaniu z wiarą (Jak. 1,3)
w powiązaniu z nadzieją (Rzym. 15,4-5)
w powiązaniu z radością (Kol. 1,11)
w powiązaniu z celem pełnym chwały i wspaniałości (Łuk. 21,19; Rzym. 2,7; Hebr. 10,36; 2 Tym. 2,10-12; Jak. 1,12; 5,11)

Hupomone – to cierpliwość, której towarzyszy „andreia”- odwaga
Hupomone zwana jest męskim uporem w czasie próby, znoszenie próby z radością i nadzieją, z podniesioną głową.



Jak osiągnąć „hupomone”?

List do Rzymian 5, 1-5
„Uznani za sprawiedliwych więc z wiary, pokój mamy z Bogiem poprzez Pana naszego Jezusa Chrystusa poprzez którego i zbliżenie posiedliśmy (dzięki, poprzez wiarę) do tej łaski, w której stanęliśmy i chełpimy się z powodu nadziei chwały Bożej (Boga). Nie jedynie to, ale i chełpimy się w utrapieniach wiedząc, że utrapienie wytrwałość (hupomone) sprawia. Zaś wytrwałość (hupomone) wypróbowanie, wypróbowanie nadzieję, nadzieja nie zawstydza bo miłość Boga jest wylana w sercach naszych poprzez Ducha Świętego danego nam”

Król Dawid – człowiek według Bożego serca był człowiekiem który:
    • grzeszył
    • upadł
    • zawodził jako król, ojciec, człowiek, sługa Boży
    • był pełen wad i pychy
    • nieszczęścia i tragedii

Lecz mimo tego wszystkiego nie pozwolił wytrącić się ze swojego powołania bycia „człowiekiem według Bożego serca”. Poniósł konsekwencje swego grzechu, lecz przylgnął sercem do Boga i żadna siła nie była w stanie odtrącić go od miłości Bożej. Pozostał królem do końca. Pozostał w służbie do końca. Jego serce było złamane i do końca pozostało blisko Boga.

Będę miał upodobanie w moich słabościach. Kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny (w Bogu, w Jezusie Chrystusie)
2 Kor 12,9
„I powiedział mi... (Bóg do Pawła) Wystarcza ci łaska moja bo moc w bezsile dojrzewa !
Z największą przyjemnością więc raczej będę się chełpić w bezsiłach (słabościach) mych, aby zakwaterowała we mnie moc Pomazańca”



Słabość i bezsilność to nie droga do rezygnacji, lecz przeciwnie! Wtedy objawia się moc Boga!
Jak mówił Paweł: „Dlatego mam upodobanie w bezsiłach, w obrazach, w koniecznościach, w prześladowaniach i uciskach dla Pomazańca (Chrystusa). Kiedy bowiem jestem bez sił, wtedy mocny jestem!" 


IV Mojż. 12, 1-16

Zadajmy sobie pytanie i odpowiedzmy w sercu, zweryfikujmy swoją postawę. Jaka jest, lub jaka będzie moja reakcja gdy:

  • Padną przeciwko mnie oskarżenia?
  • Będą podważać moją wiarygodność jako chrześcijanina?
  • Będą mnie poniżać i wyśmiewać (lub też to robią)?
  • Gdy mnie ignorują i gardzą mną?
  • Źle o mnie mówią?
  • Gdy mówią lub będą mówić: nie jesteś wiarygodny, usuń się w cień, lub też będą ci to dawać do zrozumienia?
Jeśli to zrobiliśmy, przeczytajmy tekst z IV Mojż. 12, 1-16

Miriam i Aaron zaczęli źle mówić przeciwko Mojżeszowi. Ich serca opanowała zarozumiałość i pycha. Co mówili? Biblia mówi o tym krótko, ale można łatwo wywnioskować cały ciąg inwektyw:

  • Kim jest Mojżesz? (małomówny, surowy)
  • Czy jest lepszy od nas?
  • Przecież Bóg przemawia też do nas! W czym Mojżesz jest lepszy? (To samo Korach IV Mojż. 16,3)
  • Do Mojżesza Bóg wprawdzie mówił, ale czy Mojżesz nie zbłądził? Wziął przecież za żonę obcoplemienną kobietę!
  • Przez nas Bóg przemawia, a więc czy Mojżesz z powodu słabości nie powinien zrezygnować z przywództwa?

Co na to Mojżesz? Nic!
Biblia dopiero tutaj wspomina o jego niebywałej skromności. Cóż więc robi Mojżesz wobec potępienia ze strony tych, którzy powinni go wspierać?

  • Nie walczy o swój autorytet
  • Nie próbuje udowodnić swojej niewinności, nie broni się. (Mógłby przecież mówić o Jetro, że pobożny, o Seforze, że pokorna, o tym czego on sam wyrzekł się dla Izraela)
  • Nie obraża się
  • Znosi to w cichości

Myślę, że Mojżesz wiedział, że wszelkie argumentowanie z jego strony spotka się z jeszcze większym zacietrzewieniem. Jego tłumaczenia spowodowałyby zaplątanie sytuacji. Zainfekowane zostały serca Miriam i Aarona. Tu trzeba było ingerencji Boga. Bóg staje po stronie Mojżesza, w jego obronie. To wystarczyło, aby wygonić pychę z ich serc. A więc co zrobimy, gdy zostaniemy odrzuceni, będziemy oczerniani?
Od Mojżesz uczmy się, że ważny jest właściwy stan serca. Wtedy największe zniewagi nie wyprą nas z naszego mocnego stanowiska. 

 

środa, 11 maja 2011

Wszystko to Jego ręka uczyniła



CUDA BOGA 



























Jest pewien aspekt będący nierozerwalnie związany z człowiekiem, którego byt ma sens tylko w świecie materii. Chciałbym to wyrazić słowami jasnymi i zrozumiałymi. Aspekt opiewany i kultywowany przez wszystkie wieki istnienia człowieka. Towarzyszy mu zawsze i wszędzie. Niezrozumiały i jednocześnie oczywisty. Niosący piękno, zachwyt i życie, lecz również zmieniający się w cuchnące bagno, pełne trujących wyziewów. Porywający całą ludzką zmysłowość: dotyk, wzrok, słuch, powonienie, smak. Jest symbolem doskonałej jedności, lecz oto wywołuje rozpad, szaleństwo i pomieszanie. Prosty i subtelny. Przewrotny i bezczelny. Delikatny i dyskretny. Brutalny i bezwstydny. Darzący życiem - wywołujący śmierć. Jest uświęcony - jest przeklęty. Jest dobry - jest zły. 
Pośród wszystkich istot żyjących na ziemi, w świecie materii tylko człowiek powoduje w tej kwestii tak wielkie zamieszanie.
Ten aspekt to SAM człowiek: Mężczyzna i Kobieta.
Największy z cudów Boga!  

sobota, 7 maja 2011


Stare i Nowe


    Z duchowego punktu widzenia świat to pustynia, gdzieniegdzie okraszona jakąś rodzynką oazy, namiastką duchowej wody. Niektórzy ludzie próbują na niej budować swoje dzieła, imperia. Inni starają się zapewnić jakiś spokojny zakątek, dla siebie i swoich bliskich. Są wreszcie tacy, którzy mówią o Bogu, a nawet zalecają służyć mu. Opowiadają oni, że Bóg znajduje się na skraju pustyni. Ludzie, którzy pragną go znaleźć, podążają we wskazanym kierunku. Znajdują tam potężny monolit skalny, ścianę sięgającą wszechświata i zasłaniającą cały widnokrąg.
     Był pewien człowiek, który również chciał służyć Bogu. Kiedy znalazł się przed ścianą, zobaczył, że niektórzy wspinali się bez asekuracji, raniąc swoje dłonie i stopy na ostrych krawędziach, inni używali lin i haków. Najbardziej zadziwiający był widok ludzi doczepiających sobie skrzydła, oraz używających wyrzutni w celu szybszego dostania się na wyższe partie skały, którą wszyscy nazywali Bogiem. Najbardziej szczęśliwi wydawali się wybrańcy, zdobywcy półek skalnych. Na nich zakładali swoje obozy. Utwierdzając się w swoim gnieździe, rozpoczynali swoją misję pouczania tych, którzy uczepieni skały szukają oparcia i rozglądają się za odpowiednim występem.
Mówili do nich: „Śmiało, więcej wiary, patrzcie na nas, my jesteśmy mocni, zdobyliśmy sami nasze półki skalne, gdzie możemy odpocząć!”. Nie zauważają jednak tego, że ponad ich głowami wznosi się niebotyczny monolit.
      Nasz bohater również zdecydował się rozpocząć wspinaczkę. Ponieważ nie było go stać na nic innego, użył do tego celu swojego ciała, dziękując Bogu, że dał mu ręce i nogi.
Wspinaczka była ciężka. Gdzieniegdzie występ w skale był trochę większy i dawał możliwość wytchnienia, lecz przeważnie były to ostre i płytkie krawędzie. Nie przypuszczał, że będzie to aż tak wielki mozół. Przez cały czas słyszał nawoływania wybrańców z półek skalnych „miejcie wiarę, popatrzcie na nas”. Po drodze był świadkiem kilku nieprzyjemnych scen walk pomiędzy tymi, którzy jednocześnie zdobyli półkę. Czasami ludzie odpadali od skały i spadali w dół. W jego własnej „służbie” nic się nie zmieniło, a wręcz stała się ona pełna cierpień i rozczarowań. Za każdym razem, gdy dochodził już do granic wytrzymałości, myślał sobie: „Muszę wytrwać. Muszę wierzyć. Wiem, że ty Boże widzisz mój wysiłek i mój ból. Robię to przecież dla ciebie! Wiem, że mnie widzisz i pomożesz mi. Tak! Na pewno mi pomożesz!”
   Kiedy tak myślał, duma z samego siebie pomagała w wysiłku. Lecz po jakimś czasie ręce i nogi drętwiały i odmawiały posłuszeństwa. Wybuchał wtedy płaczem i krzyczał: „Boże! Gdzie jesteś?” Odpowiedział mu tylko świst wiatru „Nie wytrzymam dłużej! Już nie wytrzymam!”. Wreszcie obolałe ręce odczepiły się od ostrych krawędzi -Rezygnuję!- westchnął i pofrunął bezwładnie w dół.
    Ocknął się czując pod plecami piasek pustyni, odwrócił głowę. Falujące rozgrzane powietrze otaczało rozmazane sylwetki podnoszących się nieporadnie ludzi. Nie był jedynym, który odpadł od skały. Większość z tych przegranych ludzi odwracała się i krzycząc w gniewie „Nie ma Boga! To mrzonki!”, odchodziła do swoich zajęć na pustyni. Lecz były tam też inne głosy. Przedtem nie zwrócił na nie uwagi, lecz zdał sobie sprawę, że słyszał je również wtedy, gdy rozpoczynał swoją wspinaczkę. Co mówiły te głosy? Wytężył słuch: „Są drzwi...”. Jeszcze raz skupił uwagę i wsłuchał się, aby nie uronić nawet słowa: „Przecież są drzwi, zostawcie wspinaczkę, można się tam dostać przez Drzwi!”
       Nie mógł uwierzyć własnym uszom. Lecz jeszcze bardziej zdziwił się, kiedy rzeczywiście zobaczył przed sobą drzwi. Okazało się, że były tam one przez cały czas, lecz jego oczy nie widziały, gdyż uszy nie słuchały! Bardzo uradowany podbiegł do nich, aby przedostać się na drugą stronę. Czekała go tutaj następna niespodzianka. Drzwi nie miały klamki, a na dodatek, były zamknięte. Wziął lekki rozpęd i spróbował je wyważyć. Nic z tego. Ani drgnęły. Usiadł na piasku zrozpaczony i zaczął głośno płakać.
   -Posłuchaj mnie chłopcze! - usłyszał nagle za swoimi plecami. Odwrócił się i zobaczył lekko przygarbionego starca z długą, siwą brodą. Szedł w jego stronę powoli, podpierając się laską. Gdy się przybliżył, usiadł na leżącym obok, dużym kamieniu.
    - zamiast walić w drzwi, lepiej zobacz co jest na nich napisane.
Bohater przetarł oczy i spojrzał na drzwi. Rzeczywiście był tam krótki napis „Zbawienie przez wiarę – On zrobił wszystko”
   -Co to znaczy?- spytał starca
   -Zabawienie przez wiarę, to znaczy zbawienie przez wiarę. Nic innego- uśmiechnął się staruszek
   -Ale ja przecież wierzę! Dlaczego te drzwi są zamknięte?
   -Drogi chłopcze- tutaj nie obowiązują prawa, których nauczyłeś się podczas wspinaczki po skale. W kogo wierzyłeś, gdy wytężałeś wszystkie siły?
   -W Boga! Wierzyłem w Boga – nasz bohater zaczął się trochę niecierpliwić
   -Tam na skale- starzec spojrzał na niego spokojnie – wierzyłeś w siebie, wierzyłeś w swoją wolę, w swoje siły. Byłeś dumny ze swojego poświęcenia. Tak naprawdę, chciałeś błyszczeć przed wszystkimi na jednej ze zdobytych przez siebie półek skalnych.
Rzeczywiście, w tym momencie coś się otwarło w jego głowie, wpuszczając więcej światła.
   -Jeśli chcesz być zbawiony przez Boga – ciągnął starzec – otwórz całe swoje pragnące serce przed Tym, który dla ciebie stał się człowiekiem. Bóg we własnej osobie przyszedł na pustynię, aby złożyć tam swoje własne życie za ciebie. To On sam przygotował dla ciebie drogę do Boga. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, Syna Boga i będziesz zbawiony. Czym jest wiara? Jest ona pewnością (Hebr. 11,1) A czym jest pewność? Czy widząc szarość nieba zwiastującą nadchodzący po nocy poranek, próbujesz jeszcze wmawiać sobie, że zza horyzontu wyjrzy słońce? Czy nie jesteś tego pewien? Głęboko w swoim duchu – wiesz! Wiesz, że Chrystus Jezus dał ci swoje życie, abyś żył na wieki! A dlaczego wiesz? Bo On to powiedział! On jest zapowiedzią nadchodzącego dnia i żadna siła na tym świecie nie powstrzyma wschodzącego słońca!
Drzwi się otwarły. Nasz bohater klęczał na przemian śmiejąc się i płacząc. Starzec gdzieś zniknął, lecz on zobaczył za drzwiami Chrystusa Jezusa, Pana i Króla ukrzyżowanego. Niepojęta ulga i pokój, spływające na jego serce, rozrywały więzy strachu i potępienia. Po raz pierwszy w życiu mógł powiedzieć – Sam Bóg zbliżył się do mnie! Chwała! Chwała! Chwała! Był szczęśliwy.


    Przez bardzo długi czas nasz bohater cieszył się swoim zbawieniem. Odchodził na pustynię, aby powiedzieć innym o swoim szczęściu, potem znowu przychodził pod krzyż, aby nabrać sił przed następnym wyjściem na pustynię. W pewnym momencie doszedł do wniosku, że teraz już wie jak powinien służyć Bogu. Teraz przecież jego wiara jest mocna. Mógłby przecież z nowymi siłami spróbować zdobyć największe półki skalne. Tym razem był mądrzejszy, zaopatrzył się w haki i liny, oraz odpowiedni ekwipunek alpinistyczny – Pełna inżynieria! - krzyknął z triumfem.
      Teraz dopiera można było powiedzieć o profesjonalizmie! Wspinaczka szła szybko i sprawnie. Już z dołu upatrzył sobie potężną półkę skalną i postanowił ją zdobyć. Udało się! Założył tam obóz. Wiedział jak pouczać innych! Muszą przecież tylko wierzyć! A potem tak jak on mogą działać! Był pewny, że może im wskazać właściwą drogę. Był dumny ze swojej półki skalnej. Miał z niej piękny widok na całą pustynię!
   Minął jakiś czas. Na półce skalnej, która stała się jego twierdzą, zaczęło brakować wody i pożywienia. Do tej pory ludzie wspinający się po skale, których nauczał, z wdzięczności dzielili się z nim swoim prowiantem. Lecz nagle źródło jego zaopatrzenia zaczęło wygasać, a na dodatek jego ubranie starzało się i poczęło pruć. Nie miał innego wyjścia. Zamknął na kłódkę swoją półkę i zszedł na pustynię. Od tej pory był raz na pustyni, raz na półce. Zaangażował się w przeróżne działalności. Będąc jednak na pustyni nie mógł uniknąć kontaktu z błotem i brudem. Pamiętał, że pod krzyżem swojego Pana może się ponownie umyć. Działalność na pustyni pochłonęła go jednak do tego stopnia, że coraz mniejszą uwagę przykładał do faktu, że się brudzi. Aż wreszcie zauważył coś, co go przeraziło. W jego wnętrzu nasilała się pewna zła skłonność, pchająca go w stronę brudnych rzeczy. Było to coraz mocniejsze. Grzech następował za grzechem. Nie pomagały deklaracje poprawy. Przysiągł nawet sobie, że zupełnie skończy z działaniami na pustyni, będzie służył Bogu na swojej półce skalnej. Lecz mimo to, że tam nie miał okazji popełniać grzechów i brudzić się, chęć czynienia grzechu pozostała w nim. Jakaś diabelska siła działająca w jego ciele ciągnęła go do grzechu! Z jękiem rozpaczy zawołał „O Boże! Przecież nie chcę grzeszyć! Panie Jezu, pomóż mi!” (Rzym. 7, 7-25). Płakał, i płakał, i płakał. Nie czuł się godny służyć na swojej półce. Zszedł na pustynię i bardzo długi czas po niej błądził. Nie czuł się jednak godny przyjść do Pana i pod krzyż. Zrozumiał, że jest nędznym grzesznikiem. Co za rozpacz! Pewnego dnia, gdy siedział otępiały w namiocie swojego przyjaciela, słuchał od niechcenia jak ten opowiadał ze śmiechem o jakimś, jak to nazywał, nawiedzonym człowieku, który wygłaszał jakieś dziwne poselstwo na pustyni, mówił „Czy wiecie, że za pierwszymi drzwiami i za krzyżem, są następne drzwi?!”. Gdy to usłyszał, oprzytomniał.
    -Jak to! - krzyknął
   -To co słyszałeś- roześmiał się przyjaciel, ale gdy spojrzał na naszego bohatera, zamilkł i z otwartymi szeroko oczami patrzył jak jego gość w szaleńczym pędzie biegnie przez pustynię w kierunku krzyża.
   Człowiek biegnąc, bił się z własnymi myślami. Przecież wiem dobrze, że tylko się łudzę. Tam przecież nie ma żadnych drzwi, pamiętam doskonale. Istotnie, gdy przybiegł na miejsce, stwierdził to co zawsze – w pustej grocie stał jedynie stary, szorstki krzyż, za nim nie było nic. Niespodziewanie pojawił się obok niego znajomy staruszek.
     -Mamy kłopoty?!- powiedział, uśmiechając swoim zwyczajem.
     -Kłopoty!- powiedział z goryczą w głosie- to tragedia, a nie kłopoty!
Usiadł zły i zbuntowany na kamieniu.
   -Zdawało mi się, że czegoś szukasz.... może jakichś drzwi?- starzec pogładził swoją srebrną brodę z zadowoleniem- to dobrze! To bardzo dobrze!
    -Co jest dobrze?- mruknął poirytowany nasz bohater- tam przecież nie ma żadnych drzwi.
    -Masz rację- odparł – jeśli będziesz próbował ominąć krzyż, nigdy ich nie znajdziesz
    -Ominąć krzyż?
    -Tak! Do następnych drzwi możesz dostać się tylko w jeden sposób. Musisz przejść przez krzyż!
    -Jak to?
    -Przypomnij sobie jak zostałeś zbawiony.
    -Przez wiarę- odpowiedział bez chwili wahania
    -Tak, przez wiarę. Potem byłeś szczęśliwy, mówiłeś wszystkim, że jesteś zbawiony i że oni też mogą być zbawieni. To było bardzo dobre. No i wreszcie przyszło ci do głowy, że możesz służyć Bogu...
    -Czy uważasz, że to było złe?- człowiek przerwał gwałtownie.
Starzec zamyślił się, patrząc w stronę krzyża
   -Musisz zrozumieć jedną rzecz- powiedział poważnie – kiedy zostałeś zbawiony, otrzymałeś cząstkę Ducha Bożego (Efez. 4,24; Kor. 5,17). Stałeś się częścią Chrystusa. Lecz jest też w tobie stary człowiek, którego natura uwikłana jest w grzech.. Jest on pełen chorych ambicji, odstępstwa, buntu. Tak naprawdę kiedy postępujesz zgodnie z jego pożądliwościami utożsamiasz się z nim. Jednocześnie nie masz siły przeciwstawić się. Gdy mu się poddajesz, mając jednocześnie w umyśle świadomość tego co słuszne i dobre, następuje bolesne rozdarcie. Stary człowiek dąży całą siłą swojej natury ku złu, nowy człowiek pragnie całą siłą swojej natury dążyć ku dobru. Czy można odnowić spróchniałe drzewo? Jeśli korzeń jest zły i zepsuty, to czy można oczekiwać dobrych owoców? (Mat. 12, 33-35). Czy Duch Boży musi w mozole wytwarzać dobre owoce? Nie! To wynika z Jego natury! Dziękuj Bogu, że wtedy, gdy zostałeś zbawiony otrzymałeś czystego, dobrego Ducha Świętego, który brzydzi się złem i który ze swojej natury wydaje dobre owoce. Czy rozumiesz istotę konfliktu, który rozgrywa się w tobie?
   -Ale jak mam przezwyciężyć tego starego człowieka?- krzyknął zrozpaczony bohater.
   -Przestań udowadniać sobie, że jesteś dobry- odpowiedział starzec
   -Mam zrezygnować?- pytał zdziwiony
   -On po prostu musi umrzeć, tutaj na krzyżu. Jest zupełnie nieprzydatny i nieużyteczny w Bożym Królestwie (Efez. 4,17-24; Rzym. 6, 1-14). Ten który jedynie jest użyteczny w Ciele Chrystusowym to ten, który się z Niego narodził. Wszystko co się z Niego nie narodziło musi umrzeć. Na drugą stronę krzyża, do zmartwychwstania powstanie tylko ten nowy, narodzony z Ducha człowiek. Lecz aby nastąpiło zmartwychwstanie po tamtej stronie, z tej strony musi nastąpić śmierć. Twoja śmierć! Twój Pan Chrystus Jezus ofiarował swoją krew, aby obmyć cię z grzechów. Jednak Jego krew nie zdoła zmienić starego człowieka. On musi zostać przybity do krzyża! Razem z Panem Jezusem Chrystusem musisz być ukrzyżowany. Nic ze starego nie nadaje się do nowego. Chciałeś służyć Bogu w starym odzieniu. Przyjąłeś nowe wino do starego bukłaka. Nic dziwnego, musiało go rozsadzić.
   -Jak się to może stać, w jaki sposób mogę zostać ukrzyżowany z Panem Jezusem?
  -Tak samo jak zostałeś zbawiony- odparł starzec- przez wiarę. Tutaj jednak następuje kolejny krok, poddanie się Duchowi! Za każdym razem- pomiędzy starym i nowym- musi nastąpić poddanie się, komu się poddasz, ten zapanuje nad tobą. Do tej pory walczyłeś własną mocą i wolą swojego umysłu. Upadłeś! Wiara nie ma nic wspólnego z twoimi zmysłami. Nigdy też nie wytworzysz jej w psychologiczny sposób. Ona jest dana w odpowiedzi na pragnące serce (Judy 1,3; Mat. 14, 27-29). Tak samo jak jesteś przekonany i pewny, że zostałeś w Chrystusie zrodzony jako nowy człowiek, tak samo bądź pewny, że razem z Nim umarłeś i zostałeś już pogrzebany (Rzym. 6, 3-5; Gal. 2,20; Gal. 5,24; Rzym 6, 11; Kol 1, 22-23). I razem z Nim powstałeś z martwych. Duch Boży, który mieszka w tobie jest gwarantem, że będziesz żył Bożym życiem i stałeś się uczestnikiem boskiej natury – następuje to przez narodzenie, nie przez wytworzenie (Efez 1, 3-14; 2 Pt. 1, 1-4)
    Już czas najwyższy, abyś przeszedł przez krzyż!
Światło, które nastąpiło rozproszyło mgłę sprzed oczu naszego bohatera. Zobaczył drzwi! Następne drzwi! Był napis! Co tam było napisane?
Izaj. 55, 8-9 „Bo moje myśli, to nie myśli wasze, a drogi moje, to nie drogi wasze – mówi Pan- Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze”
Zach. 4, 6 „Takie jest słowo Pana... Nie dzięki mocy, ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie”
   -I jeszcze na koniec – dodał starzec- chcę ci powiedzieć już teraz, że nie są to ostatnie drzwi. Będzie ich jeszcze wiele i to coraz wspanialszych i cudownych. Tylko trzymaj się Pana i uwielbiaj jego Imię, a On sam będzie to wszystko objawiał, z chwały, do chwały. Niech Pan Jezus Chrystus otworzy oczy serca naszego, abyśmy wiedzieli jak wielkie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie Jego (Efez.1, 15-19; Efez 3, 14-21)

Ps: „...Pragnącemu dam darmo...” Obj. Jana 22, 17 


piątek, 6 maja 2011

Narzeczeństwo-Małżeństwo

 

DWIE OBRĄCZKI, JEDNO CIAŁO


W Polsce żyje ok. 40 milionów ludzi, na świeci chyba grubo ponad 6 miliardów. Jak w takim tłoku odnaleźć tę jedną jedyną osobę. Jakie jest prawdopodobieństwo, że trafisz właśnie na osobę przeznaczoną tobie i abyś ty był przeznaczony jej do grobowej deski. Napisano tomy książek na temat miłości. Można powiedzieć, że istnieje miliardy kombinacji łączenia się w pary. Gdybyś jednak chciał je wszystkie wrzucić do komputera, aby wybrał dla ciebie najlepszą opcję przypuszczam, że stałbyś się ofiarą kolejnego nieszczęśliwego małżeństwa kończącego się rozwodem. Nikt, ani nic na tej ziemi nie jest w stanie wskazać ci osoby, z którą masz związać się na całe życie. Jak więc odnaleźć żonę, męża? Czym się kierować? Gdzie szukać? Jak rozpoznać?
Możemy podzielić się jedynie tym co sami przeżyliśmy. A chcemy powiedzieć całkiem szczerze, że doświadczyliśmy, tak jak wielu innych, żaru Pana Pieśń nad Pieśniami 8:6-7 „Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć, namiętność twarda jak Szeol. Jej żar to żar ognia, to płomień Pana. Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej. Jeśliby ktoś chciał oddać za miłość całe swoje mienie, to czy zasługuje na pogardę?”
Jeśli wiążesz się z jakąś dziewczyną ( i vice versa ), a po jakimś czasie porzucasz ją bo spodobała ci się jakaś inna, to mogę ci zagwarantować, że nie będziesz pewien swego uczucia również do tej następnej. Jeśli jest potem trzecia, czwarta itd. twoje emocje i uczucia są już tak rozhuśtane, że kiedy ktoś mówi ci o tej prawdziwej miłości, odpowiadasz: Ha, ha, to jakieś baśnie o królewiczach i królewnach.
A jednak chcemy powiedzieć, że jedynie taka miłość gwarantuje najtrwalsze związki jakie istnieją na tej ziemi. Czy przeżyłeś kiedyś to wszechogarniające uczucie, które jest tak MOCNE JAK ŚMIERĆ? Czy możesz uciec przed śmiercią, czy możesz ją ominąć, czy możesz ja zignorować? Dopadnie cię czy tego chcesz, czy nie. Płomień tego uczucia jest wzbudzony przez samego Boga, naszego Pana. Dwoje ludzi związanych taką miłością może dzielić ocean, góry, lecz oni będą zawsze tęsknić za sobą, WIELKIE WODY NIE UGASZĄ ICH MIŁOŚCI! Jeśli jeszcze nie doświadczyłeś tego żaru, który sam Pan wzbudzi w twoim sercu, kiedy spojrzysz w oczy tej jednej jedynej osoby to poczekaj Pieśń nad Pieśniami 8:4 „Zaklinam was, córki jeruzalemskie, nie budźcie i nie płoszcie miłości dopóki sama nie zechce!”
Twoje życie jest twoja własnością i możesz z nim zrobić co ci się podoba. Lecz spójrz gdy dotykasz ręki jakieś dziewczyny, mało tego, obejmujesz ją, lub... no cóż, to już nie są żarty. Dzielicie swoje uczucia, oddajecie część siebie. Dwoje staje się jednym. Co będzie jeśli się znudzi, uprzykrzy? Okaże się, że cienka, pozorna nić uczuć nie może utrzymać odpowiedniego ciężaru? Będzie następna (następny)? I znowu dzielenie uczuć, emocji, dotyków? Następne rozczarowania, a może tylko traktujesz te związki jako młodzieńcze przygody? Młodość się musi wyszaleć!? Nonsens! Można przecież przyjaźnić się z dziewczynami i chłopakami, jeździć w góry, na obozy, mieć tysiące przygód, które wspomina się po latach. Lecz gdy pojawia się dotyk, rozdawanie pocałunków i dzielenie swoich uczuć następuje związek kobiety z mężczyzną... to już chyba poważna sprawa, prawda? Potem stwierdzasz, że te wszystkie „przygody” wprowadzają w twoje życie taki zamęt, że tracisz rozeznanie, które uczucie jest tą prawdziwą miłością. Ostatecznie, na skutek tych zawirowań, ludzie podejmują często błędne decyzje, które maja wpływ na całe życie.
Z naszej strony życzymy wszystkim młodym ludziom cierpliwości, wytrwania w modlitwie za swoich przyszłych współmałżonków, gdyż jeśli nie wyprzedzicie Boga pochopną decyzją, zwyciężycie.

Mariola i Damian Piątek

Jest pewien aspekt będący nierozerwalnie związany z człowiekiem, którego byt ma sens tylko w świecie materii. Chciałbym to wyrazić słowami jasnymi i zrozumiałymi. Aspekt opiewany i kultywowany przez wszystkie wieki istnienia człowieka. Towarzyszy mu zawsze i wszędzie. Niezrozumiały i jednocześnie oczywisty. Niosący piękno, zachwyt i życie, lecz również zmieniający się w cuchnące bagno, pełne trujących wyziewów. Porywający całą ludzką zmysłowość: dotyk, wzrok, słuch, powonienie, smak. Jest symbolem doskonałej jedności, lecz oto wywołuje rozpad, szaleństwo i pomieszanie. Prosty i subtelny. Przewrotny i bezczelny. Delikatny i dyskretny. Brutalny i bezwstydny. Darzący życiem - wywołujący śmierć. Jest uświęcony - jest przeklęty. Jest dobry - jest zły. 
Pośród wszystkich istot żyjących na ziemi, w świecie materii tylko człowiek powoduje w tej kwestii tak wielkie zamieszanie.
Ten aspekt to sam człowiek: Mężczyzna i Kobieta.
Największy z cudów Boga! 
 

środa, 4 maja 2011

Petrarka

Petrarka:
List do przyjaciela, 1340-1353 dotyczący papiestwa awiniońskiego.


... Teraz przebywam we Francji, w tym Babilonie Zachodu. Słońce w swoim biegu nie ogląda niczego bardziej obrzydliwego niż to miejsce na brzegach dzikiego Renu, przywodzącego na pamięć piekielne strumienie Cocytus i Acheron. Tutaj panują następcy biednych rybaków z Galilei, którzy w jakiś dziwny sposób zapomnieli o swoich początkach. Zdumiony jestem, gdy myślę o ich poprzednikach i widzę tych ludzi obciążonych złotem i obleczonych w purpurę, chlubiących się ze złupienia książąt i narodów, gdy widzę luksusowe pałace i obwarowane wzniesienia, zamiast łodzi odwróconej dnem do góry, by posłużyć mogła za schronienie.
Nie widzimy już prostych sieci, których niegdyś używano aby zyskać skromne utrzymanie z Jeziora Galilejskiego i którymi nic nie złapawszy przez całą noc, o poranku schwytali mnóstwo ryb w imieniu Jezusa. Dzisiaj ze zdumieniem słyszymy kłamiące języki i widzimy bezwartościowe pergaminy, zamienione pieczęcią z ołowiu w sieci, które w imieniu Chrystusa, ale z kunsztem Beliala są używane do łowienia tłumów nieświadomych chrześcijan. Te ryby są też oprawiane i kładzione na płonących węglach niepokoju, zanim napełnią nienasycony kałdun tych, którzy je schwytali.
Zamiast świętego odosobnienia, znajdujemy zgraję złoczyńców i tłumy najbardziej niesławnych służalców; zamiast trzeźwości, lubieżne bankiety, zamiast pobożnych pielgrzymek, nienormalne i obrzydliwe lenistwo, zamiast gołych stóp apostołów, przelatują obok nas białe konie żołdaków, konie ozdobione złotem i karmione za złoto, a niebawem podkute złotem, jeśli Pan nie ukróci tego niedorzecznego zbytku. Mówiąc krótko, zdaje się, że jesteśmy pośród królów Persów lub Partów, przed którymi musimy upadać na twarz i oddawać im cześć i do których nie można się zbliżyć nie ofiarując im darów. O wy, surowi i wychudli mężowie dawnych dni, czy na to żeście pracowali? Czy po to zasiewaliście pole Pańskie i podlewaliście je waszą świętą krwią? Ale zostawmy ten temat.
Jestem tym tak przygnębiony i przytłoczony, że smutek mojej duszy przemienił się w niemoc ciała, naprawdę jestem chory i mogę tylko wzdychać i jęczeć.



Petrarka Francesco - Sonet 132


Jeśli to nie jest miłość - cóż ja czuję?
A jeśli miłość - co to jest takiego?
Jeśli rzecz dobra - skąd gorycz, co truje?
Gdy zła - skąd słodycz cierpienia każdego?

Jeśli z mej woli płonę - czemu płaczę ?
Jeśli wbrew woli - cóż pomoże lament ?
O śmierci żywa, radosna rozpaczy,
Jaką nade mną masz moc! Oto zamęt .

Żeglarz, ciśnięty złym wodom dla żeru,
W burzy znalazłem się podarłszy żagle,
Na pełnym morzu, samotny, bez steru.

W lekkiej od szaleństw, w ciężkiej od win łodzi
Płynę nie wiedząc już sam, czego pragnę,
W zimie żar pali, w lecie mróz mnie chłodzi.

wtorek, 3 maja 2011

Zwiedzenie

CO TO JEST ZWIEDZENIE?
KIM SĄ ZWODZICIELE?

I

Zacznijmy od słów Pana Jezusa z > Ew. Mat. 7: 15-29. (przeczytajmy uważnie!)
Znajdujemy tu kilka charakterystycznych elementów znamionujących fałszywego PROROKA, czyli ZWODZICIELA:
  1. Na zewnątrz WYDAJĘ SIĘ być miłym i przyjaznym chrześcijaninem (OWCZE ODZIENIE).
  2. Poznać go można dopiero po ZŁYCH OWOCACH (złe owoce ujawniają się w uczynkach) takich jak: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwa, obżarstwo i tym podobne ( Gal. 5:19-21 >> 1 Tym. 4:1-3)
  3. Czyniący nieprawość pomimo, że wydaje się być sługą Bożym: wygania demony, prorokuje, czyni cuda.
  4. Nie opiera swego wiecznego zbawienia na czynieniu woli Bożej, lecz na swoich dokonaniach i mocy, którą prezentuje wobec ludzi (jak wyżej)
Tak więc podsumujmy: zwodziciel to ktoś kto wydaje się być Bożym sługa, lecz tak naprawdę jest sługą szatana!! Rozważmy to dobrze.

II

Następny fragment biblii to: 2 Piotra 2: 1-3 , oraz Judy wers. 4 5.
Co widzimy czytając te fragmenty?
Aby nazwać kogoś ZWODZICIELEM trzeba mu dowieść następujących rzeczy:
ŻE JEST FAŁSZYWYM PROROKIEM (jak wyżej)
WPROWADZA ZGUBNE NAUKI
JEST ROZWIĄZŁY
HAŃBI DROGĘ PRAWDY
Z CHCIWOŚCI WYKORZYSTUJE LUDZI
ZMYŚLA KŁAMLIWE OPOWIEŚCI
JEST POTĘPIONY NA WIEKI
ZAPIERA SIĘ JEZUSA CHRYSTUSA (uczynkami)
ŁASKĘ BOŻĄ OBRACA W ROZPUSTĘ
JEST BEZBOŻNY
WNIOSEK: ABY NAZWAĆ KOGOŚ ZWODZICIELEM TRZEBA MU TO UDOWODNIĆ NA PODSTAWIE 2 Piotra 2 rozdz., oraz Judy (całość)

III

Trzeba zwrócić uwagę na list JUDY. Apostoł ten obnaża hipokryzję, rozwiązłość, pychę, arogancję, pożądliwość, bezbożność, rozpustę ludzi którzy są między Bożym ludem mamiąc jednocześnie wszystkich swymi UROJENIAMI. Nazywa ich: drzewami dwakroć obumarłymi, wykorzenionymi, wściekłymi bałwanami wyrzucającymi HAŃBĘ SWOJĄ! Juda mówi, że są dla nich zachowane najgęstsze ciemności na wieki! Trzeba to wszystko wziąć pod uwagę czytając następujący tekst: „ Są to ludzie biadający nad losem swoim, KIERUJĄCY SIĘ SWOJĄ POŻĄDLIWOŚCIĄ; usta ich głoszą SŁOWA WYNIOSŁE, A DLA KORZYŚCI SCHLEBIAJĄ LUDZIOM.
I teraz UWAGA!!! W czasie ostatecznym wystąpią SZYDERCY (!) postępujący według swoich pożądliwości! To są ci którzy wywołują ROZŁAMY zmysłowi, nie mający DUCHA!
Zachęcam do sumiennego rozważenia kogo dotyczą te słowa, o jakie rozłamy tutaj chodzi. Nie możemy UNIKNĄĆ KONTEKSTU Z CAŁOŚCIĄ LISTU! Drżyjmy przed Bogiem jeśli jesteśmy w błędzie! Mury jakiego BUDYNKU określają granice zgromadzenia Bożego ludu? Czy chodzi o BUDYNEK który zapewni nam zbawienie i bezpieczeństwo w czasie ostatecznym!? A więc gdzie następuje linia podziału owego rozłamu? ROZWAŻMY UCZCIWIE CAŁY LIST JUDY.

IV

Rozważmy teraz solidnie następujące fragmenty: 1 Jana 2: 18-20 ; 1 Jana 3: 6-8 ; 2 Jana 9-11 ; 3 Jana 9-11 ; 1 Tym. 1: 19-20 ; 1 Tym. 4: 1-2.

Oto co musisz wziąć pod uwagę, gdy nazywasz kogoś zwodzicielem:
  1. Musisz go również nazwać ODSTĘPCĄ i ANTYCHRYSTEM z tego powodu, że znał on niegdyś PRAWDĘ, lecz odstąpił od niej głosząc fałszywe nauki i nawołuje do odstępstwa od PRAWDY (to jest ważne: OD PRAWDY Rzym. 1:18; 2 Jana cały)
  2. Musi być on napiętnowany grzechem, lub być niesprawiedliwym w postępowaniu.
  3. Musi wykraczać poza NAUKĘ CHRYSTUSOWĄ ( warto tutaj rozważyć czym jest nauka Chrystusowa) 2 Jana 9-11 wg biblii gdańskiej.
  4. Rozważmy dobrze 3 Jana 9-11.
  5. Wg 1 Tym. 1: 19-20 musisz ocenić, klasyfikując kogoś jako zwodziciela, że nie zachował wiary, odrzucił dobre sumienie i stając się rozbitkiem w wierze powinien być oddany szatanowi, aby się nauczył, że nie wolno bluźnić!!
  6. Wg 1 Tym. 4: 1-2 musisz stwierdzić, że odstąpił OD WIARY (!), PRZYSTAŁ DO DUCHÓW ZWODNICZYCH (!), SŁUCHA I IDZIE ZA NAUKAMI SZATAŃSKIMI (!), ORAZ JEST UWIEDZIONY OBŁUDĄ KŁAMCÓW NAZNACZONYCH W SUMIENIU PIĘTNEM WYSTĘPKU > MUSI BYĆ SKALANY!!

A więc rozważmy to dobrze (na podstawie Pisma Świętego) kto jest ZWODZICIELEM ODSTĘPCĄ ANTYCHRYSTEM.

OSTATNIE PYTANIE: JEŚLI NIE ROZWAŻYSZ SUMIENNIE, BEZSTRONNIE, UCZCIWIE, GODNIE, POKORNIE SŁOWA BOŻEGO I MIMO TO WEDŁUG WŁASNYCH, LUDZKICH ODCZUĆ STWIERDZASZ, ŻE KTOŚ JEST ZWODZICIELEM, TO JAKIE PRZYTOCZYSZ DOWODY NA TO, ŻE MASZ RACJĘ?
ABY COŚ STWIERDZIĆ TRZEBA UMIEĆ TO SOLIDNIE UDOWODNIĆ! A WIĘC WZYWAM CIĘ ABYŚ PRZYTOCZYŁ TWARDE ARGUMENTY NA POTWIERDZENIE TWOJEGO PRZEKONANIA! ZAZNACZAM, MUSZĄ TO BYĆ ARGUMENTY BIBLIJNE!


Na koniec rozważań polecam do głębszego studium Dzieje Apostolskie 7: 48-53 powiązany z Izaj. 66: 1-2, a również z Hebr. 3: 3-6, a także z 1 Kor. 3: 16-19, 1 Kor. 6: 18-20, 1 Piotra 2: 5.